czwartek, 5 listopada 2015

Odważny umysł: Miłość

Od początku wiedziałam, że sytuacja, której byłam świadkiem będzie materiałem mojego posta, z resztą sama jestem ciekawa jakie jest wasze zdanie na ten nadal trochę tajemniczy, ale i mimo wszystko oklepany od skorupki wątek. Rozgrzebmy, więc ten całkiem płytki temat na części pierwsze, by znaleźć unikaty, wybaczcie mi jeśli coś piszę źle. Mam siedemnaście lat, nie znam się na miłości.
Czekając na tramwaj usłyszałam, a może trochę podsłuchałam (jak kto woli) pewną rozmowę. Koło mnie siedziała para staruszków. Wypatrywali pięćdziesiątki dwójki. Niby nic specjalnego, ale jednak. Co chwilę pan pytał żony czy to ten i gdzie jadą, a ona ze spokojem za każdym razem odpowiadała. Siedziałam tam nieco ponad dziesięć minut, z każdym tramwajem to samo, to samo pytanie, ta sama niepoirytowana odpowiedź. Niedługo później poszli pod rękę do wyczekiwanego tramwaju. I wiecie co? Zdałam sobie sprawę, że tak powinno wyglądać prawdziwe uczucie.

Chwila, czy faktycznie będąc nastolatkiem ma się zerową wiedzę o tej całej strzale Amora i motylkach w brzuchu? Zależy jak komu leży. No i czy pierwsze lepsze zauroczenie dla niego to już wielka miłość na wieki, której nie zepsuje żadna kłótnia. Czy tylko dla mnie rzucanie słów: "kocham cię" na wiatr jest zwyczajnie słabe?
Nie jestem ekspertem w sprawach sercowych, jak już pisałam kompletnie się na tym nie znam, ale wszystko co tutaj wam przekażę to obserwacje z punktu widzenia osoby trzeciej. Chociaż w sumie.. Czasem mam wrażenie, iż lepiej zachowałabym się w niektórych sytuacjach niż niejedna osoba "po przejściach" w tym temacie. Przykro mi, ale jak można "żegnać się" przed budynkiem szkoły dosłownie dziesięć minut, wiedząc, że za siedem godzin lekcyjnych znowu się zobaczymy i będziemy mogli wziąć "miłość naszego życia" (w razie potrzeby cudzysłowie zakryć palcami) za rękę i odzierać się z intymności przy dziesiątkach ludzi obściskując się na przystanku autobusowym. Co kto lubi, dla mnie to śmieszne i przede wszystkim żałosne.
Nie, nie jestem zazdrosna, nie mam nawet o co. Uczucia tego typu chowa się do kieszeni chociaż na czas przebywania w miejscach publicznych, gdyż jest to po prostu niesmaczne, a koło dobrego wychowania, to to nawet nie stało. Oczy same zachodzą mi łzami, gdy lepiej znam języki niejednej pary, niż swój własny.
Czy już czytając tekst czuliście się odrobinę zniesmaczeni? Jeśli tak, to nawet się cieszę, ponieważ złapaliście cały sens i nic wam nie umknęło. Uwierzcie mi, iż chciałabym choć odrobinę koloryzować, niestety nie jest to wskazane, bo wyszłyby mi jakieś uliczne sceny plus osiemnaście, których nie mam nawet ochoty sobie wyobrażać. Oczy bolą, mózg pali i wypływa uchem, no i tak dalej... Śmieszna sytuacja, bo całość jest porównaniem prawdziwej miłości i młodzieńczej burzy hormonów, która w przypadku pary B poszła chyba o dwa kroki za daleko. Wszystko jest dla ludzi, ale nie wszystko jest do ludzi. Uszanujmy chociaż trochę innych i powstrzymajmy się od zrywów rodem z serialu "Wikingowie", bo to już chyba nie ta epoka, nie sądzicie?
Jestem niezwykle ciekawa waszego zdania i reakcji na całość mojej mini litanii do współczesnego savoir vivre zakochanych par idących przez miasto. Czy tylko mnie rażą tego typu zachowania? Rozumiem motylki w brzuchu, różowe okulary i kukułki w głowie, ale szanujmy się kochani, inni chcą wrócić z całymi oczami do domu.
Trzymajcie się,
P.S. Ta pani z pary A na pewno nie porywała tego Pana, mówił do niej kochanie, nie bójcie się.
*Zdjęcia- Duszka♥

17 komentarzy:

  1. przedostatnia linijka o szanowaniu sie powinna byc codziennie wyswietlana na billboardach w załym kraju ;)

    http://creamshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny post, co tu powiedzieć :D obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny post, zgadzam sie z tb ze nie powinno sie okazywac uczuc publicznie, nie kazdy chce to ogladac:)
    mondialeenblanc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze genialny post. Przekazuje dużo prawy!

    toofussy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane. Sama mam chłopaka i może jestem jeszcze w młodym wieku to wiele rozumiem.
    Śliczne zdjęcia.
    tyglysia.blogspot.com(KLIK)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze - super, że znowu jest post, na który, nie ukrywajmy, trochę czekałam :). Nie mam żadnych pretensji - po prostu uwielbiam Was czytać :)
    Coraz częściej zachowujemy się jak zwierzęta. "Ale nie, nasza miłość przecież nie jest na pokaz..."

    Pozdrawiam cieplutko :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Miłość nie jest na pokaz :)
    Pozdrawiam, www.juullkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam, gdy ktoś się tak rozpisuje na temat miłości :)

    twosistersbloog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również uważam, że okazywanie sobie publicznie uczuć nie jest niezbędne w nastoletnich związkach, starsi jakoś nie mają problemu ze zrozumieniem tego. Ja sama czuję się nie tyle zniesmaczona, widząc obściskujące się na przystankach pary, co po prostu jest mi wstyd, że jestem uważana za ich rówieśników i później wszyscy patrzą na młode osoby przez pryzmat innych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mądrze napisane! Nie mam nic do par, które publicznie okazują sobie uczucie poprzez trzymanie za rękę, czy przytulenie. Jednak faktycznie, niesmaczne jest, kiedy muszę oglądać jakieś bardziej poważne sceny. ;) Miłość nie jest na pokaz! Cudowne zdjęcia :)
    Pozdrawiam, MAJA-RUSEK.BLOGSPOT.COM.

    OdpowiedzUsuń
  11. Napisałaś samą prawdę. Jak mnie denerwują te gimbusy całujące się w szkole i twierdzące, że to jest ich love forever. Brrr..zraża mnie takie zachowanie osób.
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż nie do końca się zgadzam. Jasne, nie lubię jak ludzie wręcz zjadają sobie twarze czy obmacują się w nocnych autobusach w niecierpliwości przed powrotem do domu, ale z drugiej strony jestem dość obojętnym człowiekiem. Póki para nie stoi praktycznie na mnie to nie zwracam na nich uwagi. Moje doświadczenie w związkach nie jest wielkie. Jeden były, jeden obecny. Nie wiem czy jestem w stanie powiedzieć czym jest wielka miłość, bo słowa "kocham cię" zawsze mnie przerażały, ale na pewno rozumiem to uczucie i pragnienie bycia jak najbliżej tej osoby. Natomiast nie lubię, gdy ktoś mówi tak sobie te dwa słowa. Myślę, że jeśli jesteśmy pewni uczucia powinniśmy to wyrazić, ale w takiej intymniej atmosferze, nie na korytarzu pełnym dzieciaków czy imprezie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobrze napisane że w miejscach publicznych nie powinno się robić niektórych rzeczy...

    whosmeb.blogspot.com - KLIKNIJ TUTAJ

    OdpowiedzUsuń
  14. zauroczenie to jest miłość i uczucie prawdziwe miłość jest to ze osobie ufa na 100% i spierania się o siebie i dbanie o siebie to nie tylko mówienie kocham cię na pewno znajdziesz swoją miłość

    OdpowiedzUsuń
  15. Miłość to jedno, a zauroczenie to drugie. Czymś jeszcze innym jest pożądanie. Ostatnio było o tym nawet na maturze z polskiego ;) Każdy rozumie to inaczej, najważniejsze, żeby czuł to, co czuje.

    OdpowiedzUsuń

~Dziękuję serdecznie za każdy komentarz!
~Usuwam spam
~Szanuję TYLKO konstruktywną krytykę
~Proszę o kulturę słowa