Hej kochani. Oh nie ma wykrzyknika. Jak dziwnie. Ostatnio w ogóle jest jakoś inaczej, nie wiem czym to jest spowodowane ale możliwe, że tym, iż od jakiegoś pół kroku istnieję sobie jako dziwak i outsider? Możliwe. Nie chcę wam mówić dokładnie, co jest u mnie nie tak, bo sama tego nie wiem. W jednym momencie mam masę pomysłów na posty, w drugim myślę o usunięciu bloga. Wahania nastroju-jak najbardziej zauważalne. Czasem zastanawiam się czy nie rzucić tego wszystkiego, blogowania, facebooka, całego internetu. Równałoby się to z utratą kontaktu z przyjaciółmi ale... Mam już tego dość. Niektóre sprawy chyba mnie przerastają i mimo to, że kilka osób mnie wspiera, nikt jednak nie wie jak tak naprawdę jest i chyba nikomu nie chce też do końca mówić. I uwierzcie mi w tym wszystkim co siedzi w mojej głowie blog jest na serio najmniejszym problemem. Jeżeli chcielibyście zajrzeć w tym momencie do mojej głowy, nie wiem czy polubilibyście mnie choć w maleńkim stopniu.
Jakoś czuję się taka mała. Mikroskopijna. Wciśnięta w ziemię i nie wiem czy mam wystarczająco siły, by wygrzebać się spodniej. Wszystko co się dzieje w tym momencie w moim życiu zaczyna mnie przerastać, głowa chce eksplodować i mimo, że wiem, że bez ciężkiej pracy nic nie osiągnę nie mogę w sobie znaleźć siły. Straciłam ducha walki. Przez przyjazd tu wszytko zmieniło się diametralnie. Wiedziałam w co się pakuję i wiedziałam też, że będzie ciężko. Ale jest ciężej niż myślałam, że będzie. Mam odczucie jakbym była na parterze, a ponad mną wznosił się wieżowiec, aż do chmur. Ten wieżowiec jest ze szkła, a w szkle odbija się wszystko na około. Widzę cieszące się dzieci i młodzież, staruszków, pary i psy biegające po puszystym śniegu. Widzę moich przyjaciół uśmiechających się do mnie i machających ręką. Chcę do nich dołączyć, idą robić coś fajnego. Bez chwili namyślenia biegnę w ich stronę. Odbijam się z od czegoś impetem i upadam na ziemię. Drzwi zagradzają mi drogę. Podchodzę do nich i pociągam za klamkę. Nic. uderzam w nie pięściami. Nic. Spoglądam na nie jeszcze raz, ze spokojem i widzę moje własne odbicie. Innych już nie ma, a ja znajduję się w pustym, białym, a może czarnym pokoju-nie jestem pewna. I uświadamiam sobie, że to tylko ja stoję na przeszkodzie do mojego szczęścia.
Na razie nie wiem jak wyjść z tego pokoju i stać się szczęśliwą. Wmawianie przez cały czas sobie, że będzie dobrze doprowadza mnie do szału, robienie dobrej miny do złej gry spędza mi sen z powiek. Ale z drugiej strony czym ja się przejmuję? Nie będzie tak, to zapewne inaczej. Po każdym deszczu musi wyjść słońce, tak funkcjonuje świat. Mam nadzieję, że po mojej burzy wyjadę na Hawaje i nie zabraknie mi słońca, którym chciałabym się dzielić z każdym, kto tego potrzebuje. Moje marzenia, o których nieustannie myślę robiąc każdą rzecz, idąc każdego dnia do szkoły i znosząc każdą falę stresu są na najwyższym piętrze ale w moim budynku nie ma windy. Musze wejść tam po schodach. Zdaję sobie sprawę z tego, że potknę się i upadnę wiele razy ale życzę sobie tyle siły, by dojść do samej góry. Chcę iść ile sił w nogach i nie patrzeć w tył, nie dać się przeciwnością. I wiem, że dam radę, nie jestem za słaba, nie teraz, po tym co przeszłam. Może mam wrażenie, że za sekundę zwariuję i wyrwę sobie włosy z głowy i zrobię krzywdę. Ale mam tylko wie opcje: poddać się albo dążyć do celu, a ta pierwsza absolutnie mnie nie interesuje
Bardzo dołująca notka, przepraszam was. Mam nadzieję, że u was jest ok, zupełnie, z czystym sumieniem okej. Kocham was mocno, wasza
Bardzo podobają mi się zdjęcia w poście :)
OdpowiedzUsuńMam prośbę. Kliknęłabyś może w link do CHOIES w TYM poście? Pozdrawiam serdecznie, dziękuję :)
Ale Ty jesteś śliczna ♥
OdpowiedzUsuńhttp://maglula.blogspot.com/
Tez mam takie chwile, kiedy czuje sie beznadziejna i nie mam motywacji do pracy, aby dalej isc i dazyc do celu, ale... wiesz takie okresy w zyciu tez sa potrzebne. Kazdy, uwierz mi, kazdy raz na jakis czas po prostu wpada w dolek. Jest ciezko, ale to wlasnie czas kiedy sama sobie musisz udowodnic ze jestes silna, ze potrafisz! Co z tego ze teraz Ci nie wychodzi, ze wszystko jest do dupy, nie oszukujmy sie jeszcze nie raz tak bedzie. Ale "po kazdej burzy wychodzi slonce" wiec w Twojej sytuacji tez tak bedzie. Wiec ruszaj tylek i do roboty, dasz rade! Wierze w Ciebie :*
OdpowiedzUsuńWiem, musi być w porządku! <3
UsuńBardzo ladny post + zdjecia :))
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://yagodamelody.blogspot.se/
Czasami dobrze, jest tak ponarzekać. A chwile słabości mi chyba każdy. Ważne, żeby się nie poddawać!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie mega megaaa dobrze i będziesz szczęśliwa! :)
OdpowiedzUsuń♥ by-kinqa.blogspot.com [ KLIK ] ♥
Jestem teraz w podobnej sytuacji, sama nie wiem co się ze mną dzieje. No nic nie będę się tu wyżalała, bo jak widać masz swoje problemy. Mimo wszystko trzymam za Ciebie kciuki, mam nadzieje, że uda Ci się pokonać te wysokie schody i dojść na szczyt. Napewno Ci się uda! xx
OdpowiedzUsuńJeżeli masz jakiś problem to pisz! Ogólnie lepiej pomagam, niż sobie radzę:)
UsuńOjj Emilko mam nadzieję, że nie usuniesz bloga :/. Jesteś piękna i bardzo mądra, a twoje posty są na prawdę dojrzałe, motywujące po prostu świetne. Nie wyobrażam sobie, żebyś teraz to zostawiła, tyle pracy w to włożyłaś. Bądź silna, kocham Cię!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jak widzisz, no odzewu nie ma za dużego... Popróbuję, postaram się o lepszy sprzęt równający się lepszym zdjęciom i filmikom. Mam pomysły, razem z K może je zrealizujemy tylko czekać i się modlić- za mnie i za bloga :)! Również Cię kocham, już tam cię wyczajam i kojarzę:*
UsuńMam nadzieje ze mysl o usunieciu bloga szybko ci minie .
OdpowiedzUsuńnataa-liiaa.blogspot.com
Myślę, że każdy w swoim życiu musi przeżyć kilka gorszych chwil, ale trzeba stawić im czoła i iść do przodu :) Nie ma co oglądać się za siebie, a raczej trzeba patrzeć do przodu i robić wszystko by spełnić marzenia. Życzę dużo uśmiechu na nadchodzący czas i wysyłam buziaki :*
OdpowiedzUsuńPerfekcyjna <3 no i te zdjęcia *-* mam nadzieję, że nie usuniesz bloga :/
OdpowiedzUsuńWczoraj dodałam post - http://my-little-life-by-amy.blogspot.com/