Cześć i czołem! Ja od tygodnia walczę z chorobą. Skutecznie? Średnio. Na szczęście moje województwo właśnie rozpoczęło ferie, więc będę miała dodatkowe dwa tygodnie, aby "wydobrzeć". Staram się walczyć z moim brakiem systematyczności i wchodzić tutaj jak najczęściej. Jednak kolejnym "ale" są zdjęcia, których nie mogę robić wyglądając jak kupa (uwierzcie mi, przestraszylibyście się, żaden Photoshop nawet nie zdziałałby cuda), ale dziś wykorzystałam okazję, że byłam pomalowana i jest. Post, nowy, nowiusieńki, jeszcze pachnący. Staram się. Brawo Ola! Tak trzymać. No dobra, ale o czym dzisiaj?
sobota, 16 stycznia 2016
sobota, 9 stycznia 2016
Odważny umysł: Utonęłam
Chcę poruszyć jeden ważny temat, bo skoro jadę z grubej rury, to i tym razem to pociągnę. Nie wiem czy post będzie długi, czy nie, ale na wszelki wypadek przyjmij wygodną pozę. Tak w ogóle to hej. Nie trudno było zauważyć, że ostatnie miesiące nie obfitowały w wesołe posty, bo nie było ich w ogóle. Dobrze pamiętam co powiedziałam, szkoła i śpiewka o uczeniu się. Nie mówię, że to kłamstwo, serio cisnę z nauką, ale było i może trochę nadal jest coś innego. Jesteście pewnie ciekawi o czym mówię i czy to kolejna próba wymówki, by uciec od systematyczności pojawiania się wpisów. Ola, przecież mówiłaś, że lubisz pisać, więc dlaczego tak rzadko publikujesz posty?
Zorientowałam się, że świetnie radzę sobie z krytyką, albo żółcią, która od czasu, do czasu jest kierowana w moją stronę, ale to nie było moją największą zmorą. Uzależniłam się od cudzej opinii.
Zorientowałam się, że świetnie radzę sobie z krytyką, albo żółcią, która od czasu, do czasu jest kierowana w moją stronę, ale to nie było moją największą zmorą. Uzależniłam się od cudzej opinii.
wtorek, 29 grudnia 2015
Obiektywny miszmasz: Czyli mocno zdjęciowe podsumowanie
Witajcie kochani! Pewnie nie jesteście zaskoczeni, że znajdujecie kolejny wpis z serii: "Podsumowanie roku", ale szczerze powiedziawszy robię coś tego typu pierwszy raz w życiu i będę mogła się z wami podzielić dużą (bardzo dużą) dawką zdjęć, na co zawsze narzekacie. Jak się pewnie domyślacie, nie wszystkie zdjęcia będą jakości jak na bilbordy, bo uwaga, uwaga znajdą się tutaj także zdjęcia z telefonu, czego nigdy wcześniej nie było. Od siebie, jako urodzona humanistka dodam też kilka słów, aby nie wyjść z wprawy pisania dłuższych tekstów.
Zacznijmy może od tego, czego nauczyłam się w tym roku? O dziwo, że nie wszystko zawsze musi mi wyjść. Byłam trochę dzieciakiem, który jak to się mówi urodził się w czepku. Wreszcie zrozumiałam, że do osiągnięcia celu nie wystarczy fart i pięć zdrowasiek przed, ale ciężka, często żmudna praca. Zrozumiałam też, że nie każdemu można ufać. Dobra, wiedziałam to od dawna, ale prawda jest taka, że nigdy nie testowałam tego w praktyce. Polubiłam gotować, ale tylko dziwne dania (okej, to nie była ważna informacja, ale przynajmniej będę miała się z czego w przyszłości pośmiać). Odnalazłam swoją ogromną pasję, jak to mówią lepiej późno niż wcale i wiecie co? Mam osoby, które mnie w niej wspierają. Co prawda grono moich najbliższych osób nieco się uszczupliło, ale najwidoczniej tak miało być. Ja będę dalej brnęła do przodu, bo na tym to wszystko podobno polega. Na stawianie kroków w przód, a nie w tył, nie zapominając o fakcie, iż stanie w miejscu również nas cofa. Chociaż jestem jeszcze smarkaczem chyba już trochę pojęłam o co w tym całym życiu chodzi. Zdradzić wam tę tajemnicę? Nie bierzcie wszystkiego na serio. To wszystko.
Jaki był mój 2015? Ciekawy, trochę zwariowany, dużo się w nim nauczyłam, z pewnością. Poznałam masę wspaniałych osób, znalazłam wsparcie w ekipie Trivis i no kurcze, stworzyliśmy wspólnie coś niezwykłego, bo powiedzcie mi, że czymś normalnym jest tworzenie przez grupkę nastolatków rozsianych po całej Polsce pierwszego magazynu internetowego tego typu, którzy świetnie się przy tym bawią. Ja sama wreszcie się przemogłam i zaczęłam ponownie udzielać się tutaj i wreszcie sprawia mi to ogromną radość. Nie czuję ani krzty obowiązku w tym co robię. Działam na zasadzie chce mi się pisać- piszę, nic na siłę, a Wy to rozumiecie. Dodam też, iż wreszcie odnajduję prawdziwą siebie, która nie musi nic udawać. 2015 pomimo wszystkich złych chwil, które mi się przytrafiły był niezwykle owocny. Postaram się choć trochę przekazać wam pozytywnej energii, która nareszcie się u mnie zatrzymała, by i wam nawet na chwilę pojawił się uśmiech na twarzy. Kiedyś Coco Chanel powiedziała, że kiedy kobieta obcina swoje włosy, wkrótce zmienia swoje życie. Tak było w moim przypadku, bo nie ukrywając zmieniło się dużo, nawet nie wiem czy nie za dużo.
Szczęśliwego Nowego Roku kochani!
Subskrybuj:
Posty (Atom)